Byłam z Zuzią u weterynarza - niesamowite co? W sumie niespecjalnie. I nie byłoby w tej wizycie niczego nadzwyczajnego, ale...
Zuzine łapy, a co za tym idzie pazury są bardzo wrażliwe. Skłoniłabym się nawet do twierdzenia, że wrażliwe niż przeciętne. Obcinanie pazurów jest dla nas więc drogą przez mękę, ale jak na razie Zuzia miała ciętego wieki temu jednego, bo coś tam. Po postawieniu Zuzi na stole nie spodziewałam się co mnie czeka. W jednej chwili pies stoi przede mną, w drugiej wisi mi na plecach. Ciekawe uczucie, nie powiem. Skracając całą historię Zuzię przytrzymywały dwie osoby, podczas gdy pani weterynarz starała się nie amputować Zuzinej łapy w próbie obcięcia pazurów. Po niedługiej walce (choć dla mnie trwało to godziny) sunia wyszła zadowolona z siebie z gabinetu, na szczęście na czterech łapach :D Oczywiście wszamała tam 2 opakowania smaków od weta, no bo jak, taka wygłodzona bida, co jej jeść w domu nie dają. A na mieście zawsze smakuje lepiej!
Potem miałyśmy wersję mikro tego, co zaplanowałam na wiosnę, czyli wycieczki socjalizacyjnej po Warszawie i powiem, że jak na razie jazda autobusem nie idzie tak źle. Pomijając, że Zuzia musi obwąchać każdego kto akurat wysiada z autobusu i swoje najbliższe sąsiedztwo łasząc się do innych, często zachwyconych osób, sunia jest grzeczna i nie panikuje. Byłam z niej dumna, bo nawet nie próbowała zdjąć tego okropnego kagańca, co z upodobaniem robi na leśnych spacerach, gdy próbuję ją do niego przyzwyczaić.
Zdjęcie stare - nie miałam ze sobą aparatu :) (a Zuzia oczywiście była w kagańcu) |
pies luzem + pies luzem = spokojna zabawa
Posłuszeństwo Zuzi często graniczy z głupotą. Idziemy przez las i chcę, by Zuzia położyła przednie łapy na powalonym drzewie (wys. ponad 1m). Od niechcenia macham ręką, a Zuzia "hops! bams!". Chciała hopsnąć na drzewo, lecz wyszło niepełne salto w tył i lądowanie na plecach. Oj sunia, sunia :D
Wysokość samego pnia, bez korzenia, to ponad metr :P |
Ostatnio zaczęłam narzekać sobie na to, że niektóre spacery są strasznie... zwykłe. Takie nijakie. I od tego czasu las wyraźnie robi mi na złość!
Wyszłam w sobotę na spacer. Piękna pogoda (choć mało zimowa)! Śpiew ptaków! Żadnych ludzi! Cudo! Lecz to był podstęp...
Ale oczywiście, wszystko nagle musiało się rypnąć. Ni z tego ni z owego wyskakują na nas konie (z jeźdźcami); podbiegam do Zuzi, sięgam po smycz, ale smyczy nie ma... biorę więc piesa na ręcę i zaczynają się poszukiwania. Jednak nawet po wezwaniu posiłków nie udało się smyczy odnaleźć. Serio? Ludzie na spacerach z psem gubią różne rzeczy. Telefon, drobniaki a czasem nawet psa. A ja? Ja zgubiłam smycz. To naprawdę trzeba się postarać ;)
Nikt nigdy nie ma do mnie pretensji, że Zuzia biega luzem po lesie. Nikt. I akurat tego razu gdy smycz zaginęła musiałam dostać ochrzan od jakieś starszej pani: "Przecież psa tak nie można luzem puszczać, weź go na smycz!". Zirytowana powstrzymałam się od odpowiedzi, że gdybym takową smycz miała, to chętnie bym psa zapięła, ale... szkoda gadać :P
Dobra lesie, koniec tych atrakcji. Daj mi nudny spacer!
Dziś rano kolejny spacer. I oczywiście las postanowił znowu wystawić posłuszeństwo Zuzi (oraz moją cierpliwość) na próbę. Idziemy sobie, idziemy... i tu bach - zając. Warszawa! Stolica! Ludzie! I zając. Zuzia stwierdziła, że w sumie może za nim pognać, choć ja uważałam inaczej, ale wróciła po kilku minutach. Co będzie następne? Tabun żubrów? Wybuch wulkanu? Rajd quadów?
W sumie takie nudne spacery to nic złego ;)
Pozdrawiam,
Ola i Zuzia
Smycz - spoczywaj w pokoju (:P)
OdpowiedzUsuńGdyby Zuza była spuszczona, biegłaby za końmi? Beethoven "smaczka nie chcę, biegną wystraszyć konie!"....a ich mamy...trzy xd
Oh ten las las :D
OdpowiedzUsuńprzyłączam się - smycz spoczywa w pokoju. [*] śliczne zdjęcia! Zuzia jak zawsze wyszła na nich wspaniale! Oj wiem coś o drzewach... i... PASACH! :D
My też właśnie zaczęliśmy zwiedzac nasze województwo :D
Pozdrawiamy
Laura&Shira
Nie jesteś jedyna - ja jakiś czas temu zgubiłam na spacerze moją piękną, szaro - fioletową smycz od PawSitiveDog Design i bardzo jej żałowałam, no ale trudno się mówi, kupiłam nową... Swoją drogą - jaki to las?
OdpowiedzUsuńNajlepszy! :D Ten, do którego my chodzimy, nie jest konkretnie nazwany, ale są to okolice Wawra. Las nieduży, mało popularny ;)
UsuńZając jak zając, ale spotkać stado dzików wychodząc z bloku- takie rzeczy tylko w stolicy na Białołęce :D
OdpowiedzUsuńNa Targówku też :P
UsuńHaha, uwielbiam Twoje posty :D
OdpowiedzUsuńU nas to zawsze na spacerze muszą być obowiązkowo sarny, zając lub kuropatwy, bo spokojny spacer to za dużo o co prosze.
OdpowiedzUsuńJa właśnie wróciłam z jazdy konnej w lesie (tak jakoś mi się skojarzyło), więc jako jeździec oraz świadomy posiadacz psa, wiem jak to jest gdy nie ktòrzy właściciele puszczają swoje czworonogi, a one atakują konie po nogach. Zuzia się słucha, ale nie każdy właściciel jest tak świadomy jak Ty, z tąd jeździeckie przewrażliwienie.
Może jeszcze kiedyś znajdziesz tą smycz :D.
H&F
Obawiam się, że jeśli gdzieś tam jest, to szybko znajdzie nowego właściciela :P
UsuńSuper spacer :) jak mogłaś smycz zgubić xD ?! Chyba że miałaś ją w kieszeni i wypadła :p
OdpowiedzUsuńNo nudne spacery są :/ niestety :o z
XD
Pozdrawiam I&D
Tak, miałam ją w kieszeni - niestety - niezapiętej :P
UsuńSmycz zginęła śmiercią tragiczną. :'(
OdpowiedzUsuńJa kiedyś owinęłam smycz wokół karuzeli i nie dało się jej rozplątać. xD Ale zgubić smycz w stolicy, dobra jesteś. c; Ja bym tak nie umiała. xD U nas spacery są naprawdę nudne..tym bardziej, że jesteśmy w mieście. Jeżeli chodzimy po lesie lub na działce, nie obędzie się bez przeprowadzania kucyków lub jakichś puszczonych luzem psów...
Zapraszam oczywiście do nas, do zakładki ,,Świat Oczami Mani.'' ;) http://ogoniasteo.bloog.pl/kat,41962069,index.html
Z łapkami i kagańcem to Zuzia i Okruszek mogą sobie przybić łapke :D
OdpowiedzUsuńSmyczo, spoczywaj w spokoju {*}
Blog o Okruszku
POZDRAWIAMY H&O
Fajny spacer ^^ Ja też kiedyś zgubiłam na spacerze smycz, ale to dawno temu xD U nas zawsze na spacerach są zające, kuropatwy, dzikie koty, sarny...... Śliczne zdjęcia ^^
OdpowiedzUsuńObserwujemy i zapraszamy do nas
oczamipsa365.blogspot.com
Pozdrawiam
P&N
Smycz, biedna smyczo spoczywaj spokoju [*]
OdpowiedzUsuńU mnie kilka zabawek las pochłonął. :P
Piękne fotki, i tak dobrze Zuzia spisuje się na przejażdżkach socjalizacyjnych. :P
Ja najczęściej spotykam sarny i zające, trochę lisów, a raz nawet był łoś! :D
Pozdrawiamy,
Monia i Roxi,http://suczkaroxi.blogspot.com/
Zuzia kiedyś zobaczyła lisa i zwariowała - co by to było przy łosiu! :D
UsuńDobrze, że Zuzia jakoś to obcinanie pazurków ;)
OdpowiedzUsuńTeż byśmy chcieli takie leśne spacerek, ale niestety mam 5 minut drogi autem i nie ma mnie kto zawozić :(
Biedna smycz ... [*]
http://z-rudzielcem-przez-zycie.blogspot.com/
Co do wrażliwych łap - wiesz co, a czy to nie jest tak, że ona jest na ich punkcie przewrażliwiona, a nie że to jest fizyczyny ból?
OdpowiedzUsuńPytam, bo mój Bohun tez tak miał. Dotknąć łap nie można było, bo królewicz cierpi. Po wielu tygodniach zabaw w "pokaż łapkę", dotykania od niechcenia teraz w miarę można zrobic co trzeba.
Spróbuj ;-)
Pozdrawiamy!
Śledź też pies
Z Zuzią ćwiczę od dawna regularnie podawanie łapy, przybijanie piątki i tykanie łapą różnych rzeczy. Jednak czasem przy spokojnym głaskaniu czasem warknie i zabiera łapkę... po czym chce więcej pieszczot :D
UsuńTak samo było przy obcinaniu sierści między poduszkami - wszystkie łapki jakoś poszły, ale z ostatnia, tą najwrażliwszą (prawą tylną) było najgorzej :P
Mnie i rodzinie pozwala dotykać łap, wetowi też. I był spokój, dopiero przy samym obcinaniu Zuzia zaczęła świrować. Ale mimo wszystko - straszna z niej panikara ;)
O ile ułatwiłoby nam życie, gdyby Bona u weta chciała w ogóle tknąć smaki. Nie ruszy, ewentualnie bierze w pysk i wypluwa. A jeszcze patrzy spode łba, czy aby to nie jest jakiś podstęp ;-) Zabieram więc potem te porozrzucane po stole, obślinione smaki i daje jej w domu, gdzie oczywiście zajada się, jakby to było najlepsze, co może ją w życiu spotkać ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, Asia i Bona
http://piesoswiat.blogspot.com/
Jakoś strasznie mi się żal zrobiło, że zgubiłaś tą smycz. I niech mi ktoś teraz powie, że karma nie intnieje. Tylko ja się pytam za co!? xD za to,że skarżymy się czasem na nudę w naszym życiu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Swoją drogą - jaka to była smycz?
OdpowiedzUsuńPS - Moglabym prosić o twój email? Ponieważ kozystam aktualnie z zawrotnej prędkości internetu w telefonie nie potrafię sobie poradzić zeby go znaleźć, a chciałabym o cos zapytać w prywatnej wiadomości (;
Smycz DAVID z konkursu Comfy (http://comfypet.pl/pl/offer/product/product/7243)
UsuńMail jest podany w zakładce "kontakt" ;)
alou218@hotmail.com
Co do wariowania podczas obcinania pazurów - psy (w większej części) mają z tym problem. Na większość działa poprostu wsadzenie do brodzika/wanny i podczas mycia obcinanie. :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze miałam największy problem z uszami i pazurami. Kiedyś podczas czyszczenia uszu pies wyrwał głowę do góry prosto w moją szczękę a ja w oparcie fotela rozcinając sobie wargę :D. W sumie nie wiem jak ale z czasem nam się udało i nie ma przy tym żadnego problemu, spokojnie stoi lub leży jak czyszczę mu uszy. Z pazurkami męczyłam się dwa lata, ale w końcu poradziłam sobie stanowczymi zdaniami których i tak nie rozumie, ale pomogło. I teraz wystarczy oburzone ,,co Ty robisz'' i tniemy dalej, chociaż niezadowolony jest ;).
OdpowiedzUsuńA pani trzeba było powiedzieć,że nie masz smyczy, a co :D.
Swoją drogą ja też kiedyś zgubiłam smycz na spacerze z psem w lesie ;D A miałam ją zawieszoną na szyi ! Nasza kochana smycz od lat szczenięcych, w sumie planowaliśmy nową smycz no ale żeby tak że zdesperowana drogą główną wracałam trzymając psa za kołeczka od szelek -,- No ale co by nie było ;p
OdpowiedzUsuńCo do pazurków to nie mam problemu jakoś po wielkich walkach w domu, zjedzonych smakach i jeszcze pomocy bratanków to się dało, teraz to pies z miną "jeejkuś znowu tortura" kładzie się o wyciąga łapki ;p
No cóż niech nasze smycze spoczywają w spokoju ;p
PS. to była prosta droga jak zgubiłam smycz ;D szłam chyba z 10 razy tą drogą i nic xD
Jaka milutka Zuzia ,bardzo ładny piesek ,Zapraszam na mojego bloga , zaobserwuj i skomentuj ja to również zrobię http://podazac--za--psia--lapa.blogspot.com będę wdzięczna :*
OdpowiedzUsuńA ja znalazłam smycz ;] jakiś czas temu w Starachowicach wisiała sobie na drzewie;]
OdpowiedzUsuńHaha ja też ostatnio zgubiłam smycz na spacerze ;) szukałam jej chyba z pół godziny, ale na marne... U nas zające to norma, a dodatkowo spotkam jeszcze 2 stada saren, bażanty, lisy, jeże. W poprzednim roku uciekałam nawet przed dzikiem :D
OdpowiedzUsuńHaha lasy to zło :p swoją drogą smycz warta nerwów?
OdpowiedzUsuńhttp://wiejskie-stadko.blogspot.com/
Na początku bałam się obcinać pazury u psa. Nasłuchałam się, żeby nie uszkodzić rdzenia w pazurach u psa, bo potem lepiej nie mówić... Byłam u weta obcinać mu pazury i po kilku razach sobie przylukałam jak się to robi. Teraz korzystam z http://www.shamanpets24h.pl/obcinaczki-do-pazurow-de-luxe-dl-13cm-obcinacz/ ja szczęśliwa, on szczęsliwy, że nie ma zbędnych stresów u weta;)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Lusia nie ma tak wrażliwych łapek. Chociaż z nią to samo wyjście do weterynarza często jest problemem. Też miałam w planach wycieczki autobusem gdzieś, ale poczekamy z tym aż przestanie się bać dużej grupki osób. U nas zające to rzadkość, bo nie dość że ich w naszych okolicach mało to do lasów rzadko jeździmy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Ala i Luna
Piękne zdjęcia. A czy je robisz telefonem, czy aparatem?
OdpowiedzUsuńZapraszam na moją stronę na fecebooku:
https://m.facebook.com/profile.php?id=935812816453159&ref=bookmark
I bloga mojej młodszej kuzynki. Doniero zaczyna, więc może zmotywujecie ją chociaż jednym wejściem? Byłybyśmy bardzo wdzięczne. A tu link: http://majkimojezycie.blogspot.com/?m=1
Pozdrawiamy
http://wesolepupile.blogspot.com/?m=
Zdjęcia robię aparatem - Nikon D3200
Usuńach te pazurki ;) jak chce się ładnie wyglądać trzeba pocierpieć ;) piękne zdjęcia, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://swiatniko.blogspot.com
Haha to nic tylko się cieszyć, że piesek waży 10 kg nie 50 :))
OdpowiedzUsuńMój pies też nie lubi obcinać paznokci. Piszczy chociaż nie robi mu się krzywdy. Może to dobry pomysł obciąć pazurki u weta. :) Ja zgubiłam w lesie mnóstwo rzeczy np. aparat. Na szczęście za jakiś czas się znalazł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
W&M
smyczko spoczywaj w pokoju
OdpowiedzUsuńMaks nie znosi obcinania pazurków.
Pozdrawiamy!
Super zdjęcia. My pomimo tego, że las mamy pod nosem, to z tego nie korzystamy (jest strasznie zaniedbany).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas!
W&E
http://yorkshireterrier-eddy.blogspot.com/
Genialne robisz zdjęcia :o :). My niestety lasu pod domem nie mamy :/... ale da się dojechać :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga:
rudypsiak.blogspot.com
Pozdrawiamy
A&T :)
Zapraszam do nas! bibiblogdog.blogspot.com
OdpowiedzUsuń