Pierwszą klasyczną adresówkę Zu zgubiła już na pierwszym spacerze i od tego czasu ma tylko wyszywane na szelkach. No właśnie - tylko. Gdy zawitały u nas nie handmadowe produkty, okazało się, że nie mam jak Zu zabezpieczyć. I tu właśnie na scenę weszła wyjątkowa adesówka od Gadżeciaków!
Gadżeciaki od października oferują nam bardzo pomysłowy produkt - adresówkę na rzep z wyszytym numerem telefonu, a jeśli ktoś zachce, również z imieniem psa.
Jednak czy rzep okaże się solidny? Nie odpadnie podczas leśnych szaleństw? Nic się nie wypruje?
Testujemy tę adresówkę już od 2 miesięcy, czyli mam już o niej wyrobione swoje zdanie, ale może zacznijmy od podstaw.
Materiał - softshell (lekki, miękki, ale wytrzymały)
Kolor - 7 do wyboru, o tutaj
Długość - w zależności od potrzeb, nasz (tylko nr. telefonu) ma 7,5cm
Pasuje na obroże (bądź szelki) od 2 do 3cm.
Cena - 17zł
Wiedzcie, że Zu nie oszczędza swoich akcesorii spacerowych latając po lesie. Tu się potarza, tam będzie przemykała po gęstym podszycie. Mimo to, nic się nie odczepiło, nie odpadło, nie popruło, nie wybuchło! Rzep jest solidny, dobrze się trzyma i nie brudzi.
Testowałyśmy go zarówno podczas słonecznej pogody, jak i deszczu, a nawet śniegu. Udział w testach nieplanowanie wzięła nawet ekhm, leśna koopa :P
Pasuje (jak wyżej) na 2 i 3cm akcesoria. U nas jest na obroży od Warsaw Doga i na norwegach,
jednak pasuje również na guardy.
Jedyne co mogę dać na minus, to nieco niedokładny haft przy niektórych cyferkach (wynika to ze specyfiki materiału), ale tak szczerze, nie bardzo mi to przeszkadza.
Ogólnie jestem jak najbardziej za! Pomijając wspomniane wcześniej zalety, jest to podobne do wyszywania telefonu na szelkach, co uwielbiam. Nigdy nie byłam przy łapaniu spanikowanego psa, ale kilka takich widziałam. Mogłabym się też założyć, że zagubiona Zu byłaby nieźle wystraszona (a może nawet agresywna, kto wie?), więc przeczytanie czegokolwiek z dyndającej, małej adresówki graniczyłoby z cudem. A tak można odczytać telefon z odległości - to jest coś!
Na koniec skomentuję cenę. 17zł z haftem? Jak dla mnie to bardzo przyzwoicie!
Polecam!
Nawet nie zdążyłam wam zrelacjonować sylwestra! Ani wstawić śnieżnych zdjęć! To co, miesiąc życia w skrócie?
W noc sylwestrową rok temu Zu nabawiła się strasznego lęku przed wybuchami. Co tam wybuchy, wystarczyło strzelenie balonu z gumy do żucia! W tym roku zostałam w domu z suńką, pozwoliłam wskoczyć na kanapę (olabogarety!) w psi kokon, pozasłaniałam okna i dałam pyszne pyszności do jedzenia. Dziwne, ale tyle wystarczyło. Zuza przepięknie przespała większość sylwestra (oprócz samej północy), mimo, że byłam przygotowana na jakąś ciężką orkę.
Ale żeby nie było tak kolorowo, to już nad ranem byłam chora - wspaniały początek roku :)
Styczeń był dla mnie ciężki, jeśli chodzi o szkołę i ogólnie o moje zdrowie (i nastrój! Ja nie potrafię żyć bez słońca!). Mimo wszystko udało się kilka razy wyrwać na spacerki i pofocić. Teraz zostały już tylko wspomnienia o śniegu...
A teraz zaczęły się ferie. Mam nadzieję wypocząć, a jednocześnie coś porobić z Zu. Coś zapewne się uda, tylko jak duże i czym będzie to coś? ;)
Już na sam koniec: znacie Habitice? Ja zawsze wolałam papierową wersję organizatora, ale to jest dla mnie super! O co chodzi i po co to świetnie jest opisane w Jest Rudo. Spora część zadań jest u mnie oczywiście związana z Zu (odrobaczanie, porządek w jej rzeczach, nauka sztuczek i takie tam) i nie powiem, motywuje :D
Bardzo fajne zimowe zdjęcia, ale i tak w praktycznie każdych częściach Polski śnieg już stopniał i jest błoto, mokro, po prostu koopa :P.
OdpowiedzUsuńU nas Sylwester nie był jakoś mega spokojny, ale było lepiej, niż w zeszłym roku.
Z Habiticy jednak nie skorzystam, nie lubię tworzyć pikselowych ludzi i grać, to zabiera czas. Jednak wolę papierowe organizery, choć powiem, że może... dobra, włączam ją :D.
Już gdzieś widziałam recenzję ten adresówki, ja mam zwykłą z Trixie - odkręcaną - i to mi wystarczy.
Pozdrawiamy,
psi-temat.blogspot.com
A nam się właśnie ta odkręcana odkręciła już na pierwszym spacerze :P
UsuńJezu jakie cudeńko. My kupowaliśmy adresówki lecz zawsze się gubiły. To jest genialne rozwiązanie. A recenzja zachęca jeszcze bardziej ! Szczegółowa recenzja i piękne zdjęcia !. Pozdrawiamy dziennik-labow.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMy już jakiś czas przymierzamy się do kupna tych adresówek, trzeba to w końcu zrealizować :)
OdpowiedzUsuńŚwietna adresówka! Od jakiegoś czasu szukam takiej fajnej, oryginalnej adresówki. Te "przyczepiane" ciągle nam odpadały, gubiły się na spacerach. Odkręcane też się nie sprawdziły, podobnie jak odpowiedziałaś na komentarz wyżej, po jednym spacerze wracaliśmy tylko z górną częścią. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, Spanielowy Zawrót Głowy
O patrz, fajnie to wygląda z bliska. Jak usłyszałam o tej opcji to przekonana nie byłam.
OdpowiedzUsuńPóki co mamy pik-piki i jestesmy zadowoleni :-)
Pozdrawiamy!
Śledź też pies
Ja także jestem zadowolona z tej adresówki, dla nas zdecydowanie najlepsza opcja bo przy zwykłych Emet ciągle zbierał jakieś gałęzie :D.
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia <3.
Już miałam kupić taką wiszącą ale chyba zdecyduję się na taką!
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentuje! Bardzo ciekawa recenzja, a jak strasznie kusisz to już nie powiem! :D Jak dalej macie śnieg to zazdroszczę z całego serducha:(
OdpowiedzUsuńNie, już niestety nie mamy :/ Pogoda jest iście jesienna!
UsuńGdyby nie ten post to nie miałabym pojęcia o tej adresówce. Jedyna rzecz która mi się nie podoba to kolory, ale tak to może nawet się skusimy
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
http://bialykrukk.blogspot.com/
My 5 lat ogarniamy bez adresówki. Może w tym roku faktycznie skusze się na coś :) O ile fundusze wytrzymają to wszystko :D Jak na razie jestem spłukana i cóż, plan na luty o zakupie adresówki przysłoniła klatka :D
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, u nas pogoda no jesienna a rano była bardziej wiosenna :D
Ten pomarańczowa jest super. Mi adresówka TRIXIE zgubiła się w 6 miesięcznym żywocie 3 razy i 3 znalazła. Do dziś pamiętam uczucie gdy przebyłem 0 7 rano 3 km po trasie naszego spaceru (z którego przed chwilą wróciłem), a się okazało że odpięła się sama w domu...
OdpowiedzUsuńAdesówkę na rzep widziałam kiedyś w zoologu, z tym że tamta był duża i trzeba było włożyć do środka karteczkę z nr telefonu. Rozwiązanie od gadżeciaków z haftem jest świetne! Poza tym o wiele łatwiej zakładać taką adrsówkę niż męczyć się z metalowym kółkiem :)
OdpowiedzUsuńOjj, chyba i my się na nią skusimy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :))
Od dłuższego czasu zastanawiam się właśnie nad taką adresówką. Pomysł z haftem jest naprawdę fajny. Cudowne zdjęcia,a Zuzia jest bardzo fotogeniczna! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
http://zaczikowani-blog.blogspot.com/
Śliczne szelki, właśnie zamierzam kupić podobne mojej Nali :) I zastanawiam się też nad kupnem adresówki, najlepiej naszytej na obroży. Przydadzą się te informacje! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
http://nalamojpiesek.blogspot.com/
dlaczego u nas w kraju nie można takiej adresówki kupić zakładanej na pasek/obrożę jak ta z linku https://www.etsy.com/pl/listing/521626724/personalizowane-grawerowane-slajdow-na?ref=related-2
OdpowiedzUsuń