Dopiero co wróciłyśmy znad Bałtyku. Dla dociekliwych - z Dębek, a konkretniej z plaży w Wierzchucinie (między Dębkami a Białogórą). Było super!
Oczywiście przy pierwszym zetknięciu z plażą piesa dostała klasycznej głupawki - "Pacz, pacz jak biegam! Plaża - czaisz?! Plażaaa!"
Jednak przez większość pobytu pogoda była średnia i zrobiłam tam tylko trochę ponad 100 Zuziowych zdjęć (sporo poniżej mojej normy). Jednak przyszedł ten piękny dzień zwany środą. Tego dnia (a w sumie wieczoru) zrodziło się 300 nowych fot. Celebrujmy chwilę <3
"Zuziu, usiądź ładnie" |
Zapewne to trochę widać, lecz i tak stwierdzę ten fakt: tłumów nie ma,
można śmiało kłaść się na piachu z aparatem przed psem, cmokać jak
opętana i myśleć, że nikt nie patrzy na ciebie jak na wariata... wiem,
wiem, płonne nadzieje :D
Deszczyk, deszczyk, Zuzia morka i niemiłosiernie śmierdząca mokrym psem. To znaczy dla innych śmierdzi, a mi tak szczerze ten zapach nie przeszkadza... Ale co ja gadam, skoro toleruję zapach rybnej karmy i nawet (o matko!) suszonych żwaczy, moja opinia mało się liczy :D
Poniższe zdjęcia to jedne z niewielu, od których bolały mnie uda. Zostawiłam Zuzię w kałuży, ostrożnie odeszłam, by nie robić fal, odczekałam i kucnęłam. Prawie siedziałam na tafli wody, zaledwie centymetr... cyk! *ała, moje uda* cyk! cyk! cyk!. Nagle do wody w tle wbiegają dzieci. Pff, kadr zepsuty, czekam aż odejdą i lecimy od nowa. Jeszcze raz: cyk! cyk! cyk!
Czasem warto chwilę dłużej posiedzieć nad jednym miejscem :)
Przed Wami prezentuję po raz pierwszy Zuzię i jej alter ego!
Co Zuń robił na plaży?
To, co Zuń zawsze robił na plaży: kopie, kopie i kopie. Co ciekawe na tym wyjeździe wyraźnie mnie podkopywała. Gdzie nie siądę, okazuje się, że właśnie to miejsce Zu wybrała na nową kopalnię... przypadek?
A oprócz tego klasyk, czyli obgryzanie patyczków (ach, czy istnieje coś piękniejszego na świecie?), większych patyczków i tych bardzo sporych patyczków. Widać, że chce się rozwijać :)
Nie wiem jak i kiedy, ale podczas tego wyjazdu waga Zuzy spadła do 8,5kg (czyli 1,5 mniej!). Jak na nią to bardzo mało - czas chyba nabrać trochę tłuszczyku, bo bez masy nie ma rzeźby!
Smaki buch, waga w ruch!
Pewnego dnia pojawił się pomysł na zdjęcie. Kadr zdjęcia już w głowie. Wystarczy przygotować.
Potrzebna mi na początku był wyraźny napis. Kartka, ołówek, gumka, linijka i marker starczą, prawda?
Niestety nie prawda. Na plaży okazało się dramatycznie brakować biurek do pracy, więc ręka mi się trzęsła. A po za tym odręczne łuki to absolutnie nie jest moja mocna strona.
Krzywe literki? Są! Pies? Jest! Robimy zdjęcia.
Tata mówi: "Zegnij kartkę, nie będzie nic widać. Mówię, zrób coś z nią". Nie zrobiłam. A mogłam posłuchać ojca. W takich sytuacjach nawet pies może zakląć.
Ale dobra, po lekkiej zmianie kadru wyszło lepiej. Tym razem radosne "Ahoj!" zamiast przekleństwa. Tak jest bardziej wakacyjnie :D
Zu nie przepada za pływaniem. Preferuje metodę "chodzę brodzę", czyli nie traci gruntu choćby nie wiem co. Ale i tak jest lepiej niż rok i dwa lata temu.
Na blogu Ginny i Tosi ostatnio opisany był sposób na nauczenie psa zabaw w wodzie. Jako że nie wzięłam żadnych zabawek 1. pływających i jednocześnie ulubionych Zuzi 2. takich, których nie szkoda będzie zgubić, poza tym 3. były ogromne fale. Dlatego obrałam inną metodę, połączoną z zabawą!
Co ona nam dała? Zu już tak panicznie nie ucieka, z własnej woli moczy łapki i wie, że może spotkać ją nagroda ile razy wejdzie do wody :)
*Ten sposób zadziałał na Zuzię, nie musi zadziałaś na Waszego psa!*
1. Pokazuję Zuzi, że mam smakołyk
2. Rzucam go na suchy piasek i wydaję komendę (np.: szukaj)
3. Powtarzam to samo na mokrym piachu coraz bardziej zbliżając się do wody
4. Wrzucam na płytką wodę bez fal, by pies mógł go wyjąć bez moczenia łap
5. Wrzucam do wody, by pies musiał się zmoczyć
6. Nagradzam za każdą chwilę spędzoną w wodzie :)
Ale żeby nie było tak pięknie, jest kilka uwag. Po pierwsze nie stosuj tego, lub ograniczaj tę metodę w słonej wodzie. Po za tym pilnuj, by pies nie najadł się piasku (moja latała po plaży i zajadała piaskiem. Nie powiem, żyje dalej, ale nie sądzę, żeby przyniosło jej to jakieś super moce).
No i... upewnij się wcześniej, że smakołyk pływa ;)
Ogólnie muszę powiedzieć, że suń spisał się całkiem nie źle. Choć pierwszego wieczoru piesa była na lince treningowej, przez resztę pobytu tylko luzem! Nie uciekała, bardzo się nas pilnowała - super! Poznała kilkanaście nowych psów i tylko na kilka szczeknęła. Z resztą ładnie się witała lub lekceważyła. Raz miała też napad zazdrości - "Ale że jak to dajesz obcemu psu MOJE jedzenie?!??!"
Na naszej posesji mieszkała sunia - Lessie. Mało przypominała psinę z filmu, ale i tak ją polubiłam :D Oprócz tego często przybiegała buldożka francuska. Jej Zuzia się trochę bała, choć gdyby ktoś biegnąc za mną ktoś wydawał dźwięki w stylu "ghryghryghgryghphgry" to też nie nawiązywałabym nowej znajomości.
Ostatni dzień był baardzo wietrzny. Znacie to uczucie, gdy suchy piach leci z prędkością rakiety raniąc wasze łydki? Zabarykadowałam się więc w prowizorycznym namotio - parawanie, zanurzona w książce. Po pewnym czasie mama pyta: "Gdzie jest Zuzia?". Rozglądam się - nie ma jej. Wstaję, zaczynam biegać w okół obozowiska. Nie ma. Nie ma sensu wołać, i tak mnie nie usłyszy, przez huczący wiatr i fale. Schowała się gdzieś przed wiatrem? Uciekła do zacisznego lasu? Ratunku! Skierowałam się w stronę drzew i biegłam tak jak byłam - na bosaka, z książką w jednej ręce, z oszalałym, bijącym sercem. Wbiegłam do lasu - nie ma. Zaczęłam biec dalej, po igłach, gałęziach, roślinkach raniących moje stopy. W końcu widzę w oddali jakiegoś faceta i w głowie pojawia mi się myśl "może widział Zuzię?". Podbiegam... to tata! Poszedł jakiś czas temu do lasu na spacer, lecz bez Zuzi. Gdy jestem już całkiem blisko widzę w oddali białą plamę. Uff....
Okazało się, że Zuń po jakimś czasie postanowił dogonić tatę w lesie i towarzyszyć w trakcie spaceru. Oczywiście tego nie zauważyłam, a tata choć był zdziwiony obecnością Zu, był przekonany, że o tym wiedziałyśmy.
Z wygłaskaną, wycałowaną Zuzią i obolałymi stopami wracam na plażę . Jeszcze nigdy nie sprawiła, że tak serce mi łomotało :P
O tak mi w oczy wiało! |
Podsumowując, było fajnie. Na duży plus daję to, że sunia mogła biegać bez smyczy czy linki, a i tak się nas trzymała. Muszę popracować jednak nad jej skupieniem i motywacją na zabawki, bo z tym czasem było ciężko. Jednak kilka razy przyniosła mi dysk! Fakt, niosła go raczej dla siebie niż dla mnie, ale to, że się nim zainteresowała i tak jest dobre ;)
Musimy się jeszcze kilka razy wybrać do centrum Warszawy na większą socjalizację i tolerancję na hałasy i tłumy. Jednak co ważne - widzę progres!
To na pewno nie jest nasz ostatni wyjazd nad morze. Warto jechać te 6-7 godzin, warto przechodzić 5km na plażę, warto zmoczyć się, poparzyć lub zmarznąć. Warto!
A Wy lubicie morze?
Pozdrawiam,
Ola i Zuzia
PS Ostatnio na moim fanpage pojawiło się kilka pytań odnośnie paczek, na które czekam. Od tamtego czasu ich ilość urosła do 8, choć 2 już dotarły. Dlaczego się pojawiły? Skąd? O tym następnym razem! ;)
Ale świetne zdjęcia, jak zwykle :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że mi też nie przeszkadza zapach żwaczy, ryb i wszystkich psich świństw, w przeciwieństwie do pana prawie męża, który czasem jak tylko wchodzi do domu to łapie odruch wymiotny :D
My też wybieramy się nad morze, ale w sierpniu! Mam nadzieję, na jakieś ładne zdjęcia :D
Pozdrowienia!
K&T
jackterror.blogspot.com
Ach, ci ludzie nie przyzwyczajeni do psich zapachów. Jak dałam kuzynowi smakołyki Zu do potrzymania do się wzdrygnął :D
UsuńWidzę, że udany pobyt. :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie paczek to jestem bardzo ciekawa co w nich jest! :D
Pozdrawiamy,
reksio-the-dog.blogspot.com
Piękny post.Zdjęcia super !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Widać że Twój pies naprawdę jest szczęśliwy,Ty chyba również .
OdpowiedzUsuńSuper że byłyście nad morzem :D Śliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZwariowaneurwisy.blogspot.com
Przepiękne zdjęcia (jak zwykle)! :)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia ! :D
OdpowiedzUsuńU nas wyjazd nad morze jest zakazany... (moje choroby) ale zagraniczne morze jest dla nas otwarte :D więc jest nadzieja :)
No i czekam na post z tymi paczkami ! xD
No wyjazd się wam udał. Świetne zdjęcia, najlepsze ,,Zuzia i jej alter ego". U nas nie ma problemu z wodą, no chyba że odciągnięcie psa od niej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
http://niszczycielsko.blogspot.com
Świetny wypad. Zdjęcia cudowne! Zapachy mi nie straszne, ostatnio tylko poczułam żwacza. Czekam na post z paczkami. Pozdrawiamy pusia-i-ja.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPrzepiękne fotki *.* Ty zawsze tak ciekawie piszesz, że czytając nie da się nie uśmiechnąć :D
OdpowiedzUsuńMój pies baardzo często ma głupawki na plażach, ale nad morzem boi się fal :p
Ale kopać to mógłby godzinami :D
Zdjęcia epickie *-*!
OdpowiedzUsuńWidać, że wypad udany. Zuzia zachowała się świetnie! Miała mało wpadek ;pp
Ona jest taka śliczna! Urodzona z niej modelka :D
Pozdrawiamy,
Monia i Roxi,
http://psie-perypetie.blogspot.com/ :).
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa również wyleguję się nad morzem. Właśniw złapałam neta :)
Zdjęcie oczekiwań vs rzeczywistości mnie zabiło :) Co do zapachów to w zawód wpisany mam upośledzony węch- bez tego ani rusz :P. fajny miałyście wypad:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://psiakowe.blogspot.com/
Najlepsze te zdjęcie oczekiwania vs. rzeczywistość :D. Ja jeszcze w tym roku nie byłam nad morzem :C.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jaimoje.blogspot.com
Zazdroszczę wyjazdu nad morze :D
OdpowiedzUsuńMojego psa udało mi się na razie przekonać do dobrowolnego wejścia jedynie do basenu w parku gdzie woda sięgała brzucha :P
merlaki.blogspot.com
POZDRAWIAMY H&O
Czyjego brzucha? :D
UsuńAle zazdrościmy wszystkim psi blogerom wspólnych wyjazdów z pupilami czy to nad morze, jezioro czy w góry. My na razie nie mamy takiej możliwości.
OdpowiedzUsuńZdjęcia wyszły genialnie! :))
Pozdrawiamy Wiktoria&Fado Biscuit life
Jacie, ale piękne zdjęcia! My też chcemy nad morze, zabierzcie nas :D
OdpowiedzUsuńHaha to jest takie śmieszne kiedy robię zdjęcia Abi i nagle jesteśmy centrum zainteresowania hmm... toż to niecodzienny widok :D
Boskie te zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńNie lubię morza, woda słona, mało cienia, za to zwykle pierdyliardy ludzi… Wolę jeziora :)
Co do cienia, to my właśnie wybieramy te miejsca ze skarpą - warto kawałek się przejść :D
UsuńIle wspaniałych zdjęć <3. A to z odbiciem już w ogóle wymiata! :D
OdpowiedzUsuńWow! Jakie cudne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńRaj na ziemi :D Nie ma nic piękniejszego, jak widok szczęśliwego psa na wakacjach :) Trzeba propagować takie wypady!
OdpowiedzUsuńZdjęcie z odbiciem widziałam już w konkursie, nie ma co się dziwić że zostało wyróżnione! Jest mega <3
Czy Ty nie możesz zrozumieć, że ,, Ola i Zuzia to liczba mnoga? A sama piszesz ,, PozdrawiaM". Powinno być ,, Pozdrawiamy". Najpierw się naucz, a później pisz.
OdpowiedzUsuńTrochę się z tym zgadzam, ale uwaga „najpierw się naucz, a później pisz” rozbawiła mnie przy jednoczesnym użyciu spacji po dolnym cudzysłowie.
UsuńDo tego na komputerach używamy albo "takich cudzysłowów" (z powodu braku łatwego dostępu do normalnego cudzysłowu na klawiaturze) albo „takich cudzysłowów” (jak w piśmie).
Wystrzegaj się mieszania ich, dwóch przecinków zamiast dolnego cudzysłowu też.
Taka rada na przyszłość.
Jesteś pierwszą osobą, której to przeszkadza. Ale dobrze, specjalnie dla Ciebie naprawię błąd, jednak nie będzie "Pozdrawiamy", a "Pozdrawiam, Ola z Zuzią" ;)
UsuńI Ewa ma rację - coś Ci się pomieszało z cudzysłowami :P
(Przepraszam za anonima i za ten usunięty komentarz, ale zorientowałam się, że zbyt bardzo przejęłam się anonimem i odpisałam mu zbyt długą wiadomość, a to nie ja powinnam pisać, tylko Ola :P. Ale wracając dlaczego piszę z anonima? Otóż to przez przypadek się wylogowałam i jak chcę się zalogować, to nie mogę :/. No ale cóż...)
UsuńA jeżeli chodzi o tego anonima, to powiem mu tyle: według mnie jest to po prostu hejt. To nie lekkie zwrócenie uwagi, tylko po prostu hejt. A hejterzy hejtują, bo zazdroszczą czegoś w blogu - a w tym blogu można wiele zazdrościć. Dajmy na to ładne zdjęcia! Więc ja uważam, iż ten hejter powinien tą uwagę schować u siebie w sercu, a nie w komentarzu na takim blogu.
Jak zwykle zazdroszczę Wam możliwości spuszczenia psa luzem, gdy tymczasem pies nie ucieka i jest chętny do zabawy z niektórymi psami. <3
OdpowiedzUsuńAle...
My też nad tym pracujemy i idzie nam lepiej, nie powiem. :)
My morze mamy na co dzień blisko nas, więc wolimy raczej góry, choć nie ma co narzekać (jeśli nie ma tłumów, a to rzadkość)
No nic, może kiedyś wpadniemy na ową plażę, bo super się zapowiada. :)
Pozdrawiamy,
Gosia & Ruby
ruby4x4.blogspot.com
Piękne zdjęcia JAK ZAWSZE :D dobrze, ze pogoda dopisała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świat Niko
Post świetny, bardzo przyjemnie się czytało. Zdjęcia śliczne! :)
OdpowiedzUsuńMy uwielbiamy morze, w tym roku na majówkę Molly była pierwszy raz nad morzem i widać, że te miejsce jej się spodobało. :D Byliśmy w Kątach Rybackich.
Fajnie że Zuzia była w miarę grzeczna, wiem jak to jest, że pies nagle zniknie z oczu. ;)
Molly w tym trochę dopiero przełamuje się do wody, ale wszytko powolutku. :)
Przydatne porady.
czekamy na kolejny post, który zapowiada się ciekawy!
Pozdrawiamy! :)
http://codziennebeagle.blogspot.com
Super post !! :) fajnie że dałaś taką instrukcję :D niestety nie wiem czy ona u mnie zadziała ... Bo Dzina jak się boi to nawet smakołyki nie dadzą rady :/ Znaczy to ogólnie podbiega sama pod sam brzeg i jak szalona ucieka :DD. Fajny wypad na plaże ..:) u nas był taki 2 lata temu :( muszę to powtórzyć zanim lato ucieknie !
OdpowiedzUsuńZapraszam :
dzinamojeszczescie.blogspot.com
Genialne zdjęcia, zazdrościmy- mamy około 7 godzin jazdy autem nad morze..
OdpowiedzUsuńByłby to raj dla Nerucha- woda, piach i badyle... <33
Pozdrawiamy, neronon.blogspot.com
Przepiękne zdjęcia i prześliczna modelka :) Uwielbiam Bałtyk! Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się zabrać Bonę nad morze, myślę, że byłaby tak zachwycona jak Zuzia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
http://czarnadiablica.pl/
Napiszę to co wszyscy, bo to prawda, czyli... Piękne zdjęcia! :D A co do oczekiwań vs rzeczywistość... Tak jest ZAWSZE! I nie tylko przy zdjęciach. ;) Przy czekaniu na odpowiednim moment do zdjęć ja to akurat prędzej mam ze swoim psim modelem problem niż z otoczeniem. ;p
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia :) Fajny pomysł na przekonanie psa do wody. Może uda mi się dzięki niemu przekonać Mafiego do wody ? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
http://swiatmafiego.blogspot.com/
Piano na szczęście lubi się kąpać i nie musiałam go do tego namawiać bo sam chętnie wpadał do wody. Super zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńKurde... Przez Ciebie jeszcze bardziej chcę jechać nad morze! xD My jedziemy 14 (sierpnia), więc jeszcze tydzień. Mam nadzieję, że moja biała kulka również będzie trzymała się blisko mnie ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy J&T! :)
http://littlewhitecompanion.blogspot.com/
Piękne zdjęcia, jestem zakochana :D. My nad morzem byliśmy pod koniec maja/początkiem czerwca ( jakbyś chciała to wpadnij zobaczyć relację :) ). Ozi bał się fal i nie udało nam się tego wypracować, ale cóż zrobić? Bardzo ładną masz sunię :). Będziemy wpadać częściej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas, Wika i Ozi
http://karelowokolorowo.blogspot.com/
Rewelacyjne zdjęcia, jakim aparatem focisz? Cieszę się,że wyjazd był udany. My także byliśmy w tym roku nad morzem i również byłam bardzo zadowolona z Czi . Sposób z przekonywaniem do wody na smaczki sprawdzony u nas zadziałał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://beaglowate.blogspot.com/
Dziękuję, zdjęcia robię Nikonem D3200 ze standardowym obiektywem ;)
UsuńAjj... śliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńWłaśnie sobie uświadomiłam , że kilka razy was spotkałam w Dębkach na plaży.
Śliczne zdjęcie :))